#
 


 

Karczma – trochę historii

Zarys historyczny

Zajazd Karczma Zagłoba powstała po średniowiecznym przydrożnym zajeździe Zum Grunen Krebs, który funkcjonował najprawdopodobniej do końca II wojny światowej. Pierwsza wzmianka o zajeździe pochodzi z 1689 roku. A jest to mandat za nielegalne wytwarzanie alkoholu nałożony na ówczesnego właściciela . Następne wzmianki pochodzą z Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy i datowane są na 1724 rok a także 1773 rok. Wspomniano także iż właściciel zajazdu należał do Stowarzyszenia Piwowarskiego w Świdnicy. Zatem przypuszczać można iż w zajeździe oprócz alkoholu wytwarzane było piwo. Na początku XX wieku istnieje zapis o budowie rzeźni na parceli należącej do zajazdu z czego wynika iż posiadał on dość duże obszary ziemi które odsprzedał. Także w tym samym okresie uwidoczniona jest rodzina Auschner jako właściciele zajazdu, a także jest prawdopodobnym iż była właścicielem zajazdu od pokoleń.  Ze źródeł osobowych można wyczytać iż ostatnim właścicielem był Berthold Auschner. Także do dnia dzisiejszego nie zmienił się adres zajazdu i tak jak dzisiaj jest przy ul. Wrocławskiej 46, poprzednio był to Breslauer Strasse 46. Przypuszczać należy że na przełomie wieków obiekt był wiele razy przebudowywany, jednak ze względów prawnych na starych fundamentach które mogą sięgać nawet XV wieku. Świadczy o tym chociażby przyziemie które wykonane jest z kamienia granitowego a jego zużycie wskazuje na kilka set lat. Górna część zajazdu mogła być wykonana w technologii muru pruskiego o czym wskazuje zachowanie się niektórych fragmentów wewnątrz zajazdu. Jak do tej pory istnieje bardzo mało danych o samym zajeździe jak i rodzinie Auschner a także zachowało się nie wiele zdjęć z tamtego okresu.

Legenda i jej upadek

Po wojnie w obiekcie stworzono karczmę ze staropolską nazwą Zagłoba. Wystrój zaaranżował śp. Pan Piotrowski, zaś w rolę Onufrego Zagłoby wcielał się śp. Pan Krajewski. Do karczmy, położonej wówczas przy głównej drodze (obwodnicy  przecież nie było) zajeźdżali jak do przydrożnej gospody nie tylko miejscowi ale i przyjezdni. Świdnica, jako przemysłowe miasto położone na ważnych szlakach komunikacyjnych, przyjmowała podówczas wielu gości. Większość z nich poznała więc karczmę Zagłoba, co sprawiało, że była szeroko znana w Polsce. Zdobywała także wiele wyróżnień i nagród w tym dwie Srebrne Patelnie. Znana była szeroko z legendarnego miodu pitnego Zerwikaptur, który serwowany jest do dziś. Było to miejsce kosmopolityczne. Zatrzymywali się tu i ludzie szarzy, by zjeść dobry polski obiad, politycy i artyści. Niewielu dziś pamięta że przed laty bywał tutaj wybitny polski aktor Daniel Olbrychski ze swoją ówczesną wielką miłością, znakomitą piosenkarką Marylą Rodowicz. Podwoje karczmy praktycznie się nie zamykały. Życie tętniło w niej przysłowiowe 24 godzin na dobę. Była ostoją dla wszystkich, którzy chcieli się najeść, napić, posiedzieć wspólnie w miłej atmosferze i niepowtarzalnym klimacie spędzić czas. Trudności, z jakim zaczęła się borykać Polska w latach 80 XX wieku nie pozostały jednak bez wpływu na funkcjonowanie świdnickiej legendy. Nastąpiła kompletna degradacja karczmy, obniżenie poziomu, lokal zaczął przechodzić z rąk do rąk - najpierw różnych państwowych instytucji, potem osób prywatnych. Próbowana nawet zrobić z dawnej karczmy grecką tawernę. Jednak żadne z podejmowanych przedsięwzięć, mimo społecznych oczekiwań, nie zdołało wskrzesić legendy z przed lat. Na przełomie XX i XXI wieku de facto przestała istnieć.

Reaktywacja

Aż pewnego dnia, dokładnie 1 października 2005 roku, po wielu miesiącach pracy grupy osób pragnących wskrzesić legendę, podwoje Karczmy Zagłoba znowu się otwarły i stanął w nich imć Onufry Zagłoba. Zapraszamy do tego wyjątkowego miejsca. Wnętrza reaktywowanej Zagłoby zostały pieczołowicie odtworzone, tak by nawiązywały do wystroju typowych staropolskich, szlacheckich zajazdów na kresach wschodnich. Salę bankietową nazwano Salą Myśliwską, salę główną z otwartym kominkiem jedynym takim w Świdnicy - Salą Włościańską, zaś na piętrze stworzono uroczą Salę Carską. Bogate inspiracje malarskie i rzeźbiarskie, wykorzystane dekoracje nawiązujące do dawnej Polski, trofea myśliwskie na ścianach, ciepło świec w pięknych świecznikach - wszystkie te elementy tworzą niepowtarzalny klimat zamierzchłych czasów, uaktywniają wspomnienia i tęsknoty za dawnymi epokami. To wszystko sprawia, że Zagłoba dziś, nawiązuje do dawnej legendy. Stała się nowym - łączącym tradycję ze współczesnością - doskonałym produktem turystycznym i promocyjnym miasta. Jej legenda znów wychodzi poza granice Świdnicy. Gdy dziś wchodzimy do karczmy Zagłoba, tak jak dawniej, staropolskim gestem odziany w oryginalny, historyczny strój, wita nas sam Onufry Zagłoba. W powietrzu unoszą się zapachy typowo polskich potraw, a zza rzeźbionego w drewnie baru  uśmiechają się pracownicy lokalu, również w strojach nawiązujących do szlacheckich ubiorów dawnej Polski. Serwowane są staropolskie dania, powróciły typowe dla Kresów Wschodnich kartacze oraz legendarny napój alkoholowy - oparty na miodzie i spirytusie - pod nazwą Zerwikaptur, a także typowe dania dla Dolnego Śląska. Wystrój ma również istotne znaczenie. Przy reaktywacji Zagłoby trudnego zadania stworzenia tradycyjnej staropolskiej karczmy podjęły się wyjątkowe osoby. Rzeźbą i aranżacją wnętrz zamował się przez osiem miesięcy góral, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Pan Andrzej Styrczula. Przy malowidłach pomagał mu pasjonat malarstwa, Pan Czesław Grochowina, zaś wszystkie meble i ławy wykonali ręcznie stolarze z Bystrzycy Górnej. Szlacheckie stroje uszył Grzegorz Ragan, mistrz garderobiany z Teatru Polskiego we Wrocławiu, autor strojów m.in. do Ogniem i  mieczem.